Piękne kobiety, szybkie samochody, niewinne zabawy na łonie natury...oj działo się działo! :)
A wszytko zaczęło się w zamierzchłych czasach, kiedy oboje - zgodnie z modą końca lat dziewięćdziesiątych - ubrani w stylowe koszule flanelowe i za duże dżinsy, spotkali się na szkolnym korytarzu. Niby obojętnie przeszli obok siebie, niby nic się nie stało, niby wszystko mi jedno, niby przecież "nie ma co się zadawać z babami", a "chłopacy to durnie", niby chodźmy kupić żelki w sklepiku szkolnym...a jednak coś, bo przecież "zawsze coś".
Ona - wróciła do domu po lekcjach, wyjęła zeszyt ćwiczeń do chemii i zaczęła obliczać stężenie molowe roztworu o niezidentyfikowanej nazwie, po 2 minutach i 10 sekundach stwierdziła, że coś się zmieniło i chyba musi wyrzucić wszystkie flanelowe koszule i postawić na obcisłe T-shirty.
On - wrócił do domu, zrobił serię pompek jak co dzień, po czyn nagle wybiegł do sklepu i kupił, nie wiedzieć czemu, żel do włosów i amerykański dezodorant.
Oni jeszcze nie wiedzieli skąd te zmiany, ale w powietrzu wisiała miłość!
I jak to w liceum bywa stało się - dyskoteka, podpieranie ścian, hit Brajana Adamsa, pot na czole, kołatanie serca, taniec! Udało się zaiskrzyło na dobre, przetańczyli całą dyskę. Potem był wyjazd klasowy - on zbierał jej kwiaty, trzymali się za ręce, pierwszy pocałunek z widokiem na przyszłość. Stali się nierozłączni i tak zostało. Uwielbiali podróże samochodem, wiatr we włosach, ignorowanie znaków drogowych - to było to! Po wielu latach bycia razem podjęli tą ważną dla siebie decyzję - jedziemy i pojechali...do ołtarza! A my staraliśmy się za nimi nadążyć.
No to jazda!
W czasach kryzysu nawet najwięksi fani samochodów, czasem decydują się na jazdę bez trzymanki niebieskim wehikułem markowanym przez MPK.
Najważniejsze jednak, że jest wesoło:)
No cóż...zawsze coś...od Mercedesa się zaczęło...ale w małżeństwie nie wszytko jest takie kolorowe. Najważniejsze jednak, żeby się wpierać :)
Szerokiej drogi, moi Drodzy! :)
A wszytko zaczęło się w zamierzchłych czasach, kiedy oboje - zgodnie z modą końca lat dziewięćdziesiątych - ubrani w stylowe koszule flanelowe i za duże dżinsy, spotkali się na szkolnym korytarzu. Niby obojętnie przeszli obok siebie, niby nic się nie stało, niby wszystko mi jedno, niby przecież "nie ma co się zadawać z babami", a "chłopacy to durnie", niby chodźmy kupić żelki w sklepiku szkolnym...a jednak coś, bo przecież "zawsze coś".
Ona - wróciła do domu po lekcjach, wyjęła zeszyt ćwiczeń do chemii i zaczęła obliczać stężenie molowe roztworu o niezidentyfikowanej nazwie, po 2 minutach i 10 sekundach stwierdziła, że coś się zmieniło i chyba musi wyrzucić wszystkie flanelowe koszule i postawić na obcisłe T-shirty.
On - wrócił do domu, zrobił serię pompek jak co dzień, po czyn nagle wybiegł do sklepu i kupił, nie wiedzieć czemu, żel do włosów i amerykański dezodorant.
Oni jeszcze nie wiedzieli skąd te zmiany, ale w powietrzu wisiała miłość!
I jak to w liceum bywa stało się - dyskoteka, podpieranie ścian, hit Brajana Adamsa, pot na czole, kołatanie serca, taniec! Udało się zaiskrzyło na dobre, przetańczyli całą dyskę. Potem był wyjazd klasowy - on zbierał jej kwiaty, trzymali się za ręce, pierwszy pocałunek z widokiem na przyszłość. Stali się nierozłączni i tak zostało. Uwielbiali podróże samochodem, wiatr we włosach, ignorowanie znaków drogowych - to było to! Po wielu latach bycia razem podjęli tą ważną dla siebie decyzję - jedziemy i pojechali...do ołtarza! A my staraliśmy się za nimi nadążyć.
No to jazda!
W czasach kryzysu nawet najwięksi fani samochodów, czasem decydują się na jazdę bez trzymanki niebieskim wehikułem markowanym przez MPK.
Najważniejsze jednak, że jest wesoło:)
No cóż...zawsze coś...od Mercedesa się zaczęło...ale w małżeństwie nie wszytko jest takie kolorowe. Najważniejsze jednak, żeby się wpierać :)
Szerokiej drogi, moi Drodzy! :)





































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz